W sobotnie przedpołudnie (4 lipca) miałem wreszcie chwilę wyłącznie dla siebie. Oglądałem "falowce" z okna mieszkania przy Piastowskiej w Gdańsku.
Po południu z Bosmanem i Michałem ruszylismy do Gdańska - dla mnie spacer po Gdańsku był sentymentalnym wspomnieniem minionych lat - Michał nauczył się jeździć na rozwerze własnie na Długim Targu i Wyspie Spichrzów :))) Cudne czasy.
Popołudniowy pociąg do Warszawy spóźnił się 50 minut. Ale to nic wobec faktu, że następny miał już w plecy 100 minut :))) PKP
niedziela, 5 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz